PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=172596}
7,3 30 180
ocen
7,3 10 1 30180
7,4 24
oceny krytyków
Capote
powrót do forum filmu Capote

Capote i Smith prowadzili ze sobą wojnę psychologiczną. Ten pierwszy starał sie wykorzystać Smitha, w celu napisania książki, która by sie dobrze sprzedała. Smith, zorientował się że Capote chce go wykorzystać i postanowił się odwdzięczyć. Długie rozmowy, w których według mnie Smith nie był do końca szczery, spowodowały że Capote się w nim zabujał, tracąc przy tym przewage. Zaszachował Capote`a. Bo gdyby Smith z Hickockiem wygrali sprawe w Sądzie Najwyższym, cała ksiązka Capote`a nadawałaby się do śmietnika. Mimo iż Capote książke wydał i osiągnał sukces, według mnie jest przegranym w tej psychologicznej wojnie, gdyż wyrzuty sumienia dreczyły go do końca życia i de facto sam dla siebie był zbrodniarzem gdyż przyczynił się do śmierci dwóch osob (wprawdzie zabójców, ale zawsze...)
Film genialny. Dobrze że są jeszcze reżyserowie i scenarzyści, którzy kręcą tego typu filmy.

BErnaGrucha

Dla Capote'a to miała być kolejna powieść, kolejna książka - przyczynek do większej sławy. W więziennej celi napotkał tymczasem osobę bardzo podobną do siebie, która (przybliżony cytat z filmu) "wyszła innymi drzwiami", przekroczyła granicę nieprzekraczalną dla człowieka zdrowego etycznie i moralnie. Smith patrzy na swoją ofiarę i jest do końca przekonany, że morduje porządnego, dobrego człowieka. Nie potrafi uzasadnić tej zbrodni, ani też nie stara się znaleźć dla niej uzasadnienia. Capote z jednej strony zdaję się rozumieć, wręcz podziwiać swego rozmówce, z drugiej nie potrafi spojrzeć na niego w oderwaniu od strasznych zbrodni, których ten człowiek dokonał. Dla Smitha Capote jest jedyną osobą w jego życiu, która rokuje nadzieję na zostanie przy nim do końca. Jeżeli jest przyjacielem, to raczej wmówionym sobie przez Smitha. Ich spotkanie w warunkach innych niż więzienne pewnie zakończyłoby się mało przyjemnie dla literata:). To jakby zderzenie dwóch światów, które niespodziewanie zazębiły się ze sobą. Postać Smitha odchodząc zostaje jednak do końca w głowie Capote'a, pozostawia swe piętno. To racja - Smih wychodzi z tego pojedynku zwycięsko, mimo iż posługując się kategoriami sukcesu i porażki większość obserwatorów z zewnątrz wskazałaby na zwycięstwo Trumana. Każdy starał się tu ugrać coś dla siebie, a jednocześnie zwycięstwo obu było w dużej mierze pyrrusowe. Rewelacyjne, zobowiązujące intelektualnie kino. To były dobrze zagospodarowane 2 godziny:)

ocenił(a) film na 10
BErnaGrucha

Tak, aż jeszcze raz sięgnełam po wyczytaną na maksa książkę, chyba od lat 50 nie było wznowienia? W powieści w zasadzie tego nie czuć, Smith ewidentnie nie fascynuje autora. Oczywisćie Capote stara się nie używać swoich uczuć. Ale powiedziałabym, że bardziej gardzi Smithem niż że się w nim podkochiwał. Tylko film coś takiego sugeruje.

Lazzy

Było, było, bo ja mam egzemplarz wydany w 1990 (wydanie II).
Mam też zupełnie inne spostrzeżenia, jeżeli chodzi o stosunek Capote'a-pisarza do Perry'ego Smitha (na temat stosunku Capote'a-człowieka na razie się nie wypowiem, bo filmu nie widziałam, czego bardzo żałuję). Odnioslam wrażenie, że chce go pokazać jak najbardziej obiektywnie, bezstronnie, pisze o jego marzeniach, o trudnym losie, uczłowiecza go niejako, stara się przede wszystkim odnaleźć w osobowości Smitha psychologiczny klucz do owej niewytłumaczalnej zbrodni "bez motywu". I to mu się udaje - można zrozumieć, dlaczego zginęli Clutterowie i dlaczego zabił akurat Smith (choć owa straszna zbrodnia nie staje się przez to oczywiście mniej bezsensowna). To jeden z elementów, dzięki którym "Z zimną krwią" można uznać za książkę niezwykłą, wręcz genialną (choć nie lubię wielkich słów) - autor potrafi niesamowicie wnikliwie zagłębić sie w psychikę mordercy, dociera do samego jej sedna, do podstaw socjopatycznej osobowosci człowieka poniewieranego przez życie, przepełnionego gniewem i podświadomą zazdrością wobec tych wszystkich, którym się udało - w efekcie zaczynamy widzieć w Smithu człowieka, nie wyłącznie zabójcę (w dodatku, dzięki beznamiętnej, maksymalnie zobiektywizowanej narracji nie ma to nic wspólnego z łzawym usprawiedliwianiem typu:"zabił, bo miał trudne dzieciństwo", choć przecież istniało takie niebezpieczeństwo). Co do tej pogardy jeszcze - ja dostrzegłam raczej nić sympatii, delikatnego współczucia (choć to może nieodpowiednie do kontekstu słowo) - portret Hickoka zarysowany jest jednak zupełnie inaczej...

Mrs__Caterpillar

dzięki za spoilera...... ksiązkowego, bo akurat jestem w połowie ale zawsze...

Piszei sie ,,uwaga spoiler'' albo cos takiego

nara

szczawik151

Oj, to w takim razie niedobrze się stało - przepraszam...
Cóż, z reguły wystrzegam się spoilerów (tych filmowych), nie pomyślałam po prostu, że do tematu (i to tak szczegółowego, więc niebezpiecznego) może zajrzeć ktoś, kto jeszcze jest przed (ja np. w sumie raczej nie zagladam w takich sytuacjach)...
Wiadomo, że tu już toczą się dyskusje takie mniej lub bardziej analityczne, a o pewnych rzeczach nie da się napisać bez spoilerów, no, ale... W każdym razie jeszcze raz przepraszam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones