"Capote" nie jest złym filmem, ale nie dorasta do pięt "Krótkiemu filmowi o zabijaniu" w reżyserii K.Kieślowskiego z gł. rolą M.Baki. Temat kary śmierci jest tematem trudnym, ale w filmach produkcji amerykańskiej ulega zbanalizowaniu, czego "Capote" również się nie ustrzegł. Właściwie to nie wiem co jest tematem tego filmu, który w zasadzie nie mówi o żadnych ważnych kwestiach , zaledwie ocierając się o nie. Główna rola męska nie pozwala skupić się na tym co konkretnie dręczy Capota, przez to udziwnienie w postaci specyficznego gadania i "gejowskiej" gestykulacji . Gra tego aktora wcale mi się nie podobała, według mnie to takie zwykłe udawanie. Gdyby nie to ze T.Capote był takim dziwakiem, to myślę ze aktor nie otrzymałby tego Oscara, ale nie twierdzę, że ten gość jest kiepski w swoim fachu , bo widziałem go w "25 godzinie" oraz "Big Lebowski" i grał w porządku, przekonująco.