Wszystko fajnie, ale strasznie nudny. Nie potrafiłem usiedzieć w miejscu i poświęcić mu całej uwagi. Aż się zdziwiłem, bo nawet jeździec snujący się przez 15min po prerii tak mnie nie załatwił. Cóż... Moje emocje umierają. ;p
U mnie tak samo. To nie kwestia emocji, co samego typu filmu. Kino od wielu lat przyswaja w nas potrzebę akcji, musi się coś dziać. To z połączeniem arcyirytującej postaci, jaką jest głowny bohater, dało w efekcie film, na którym cięzko 'wysiedzieć', a co dopiero polubic.
Co do akcji - to niebyłym taki pewien. Lubię powolne filmy. Ten odnotowuję jako wyjątek. Cieszę się, że nie jestem sam. ;p
Charakterystyczny styl Benneta Millera ;) Można się przyzwyczaić. Moim zdaniem to zaleta. Powolna akcja, piękne zdjęcia - tworzy specyficzny i niepowtarzalny klimat.